*3 miesiące później *
Ojejciu... Jak ja dawno tu nie wchodziłam. Głównie z powodu braku czasu.
Ale od początku.
Te cztery dni z chłopakami minęły szybko. Oczywiście wykorzystaliśmy je całkowicie. Ostatniego dnia oni pojechali w trasę, a my na plan TVD. Oczywiście wszyscy szybko polubili nowych członków rodziny.
A co tam u mnie i Louis'a? No wiecie, niby dobrze. On cały czas jest zajęty, tak jak ja. A to koncert, a to wywiady, a to spotkania z Eleanor. Nawet da się ją polubić. Zdziwieni? Ja też. Jakieś 4-5 tygodni temu zadzwoniła do mnie. Chciała się spotkać. Zgodziłam się.
Umówiłyśmy się o 12.00 w pobliskiej kawiarni. Byłam trochę wcześniej ponieważ bardzo się stresowałam. Usiadłam pod oknem. Ona zaraz się pojawiła.
- Więc Eleanor. Czemu chciałaś się spotkać? Myślałam, że mnie nienawidzisz.
- To nie tak, że cie nienawidzę. Muszę ci to wszystko wyjaśnić.
- Zamieniam się w słuch.
- Louis zauroczył mnie na naszym pierwszym spotkaniu. Przystojny, zabawny, czarujący chłopak. Wiesz o co chodzi. - pokiwałam lekko głową, a ona kontynuowała. - Był akurat z Tobą. No mówi się trudno. Tego dnia co sie ze mną całował, nie był sobą. Ale pomijając to. Chciałam z nim być.Kiedy się rozstaliście, przyjęłam to jak rękę od Boga. Byłam przy nim. Pocieszałam. i zostaliśmy parą. W końcu po dwóch latach pojawiłaś się Ty. Przestraszyłam się. Nie chciałam, żeby ktoś mi go odebrał. Wiedziałam, że serce nie sługa. - mówiła nieskładnie, ale wiedziałam, że nie może znaleźć odpowiednich myśli - Wtedy co "weszłam" do Ciebie do domu to nie byłam ja. To moja siostra. Chciała zrobić to za mnie. Nie ważne co. Ale to ostatnie spotkanie, to byłam ja. Nakłamałam Paul'owi. Wiem i przepraszam. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. - zaczęła się podnosić, ale ją powstrzymałam. Przytuliłam ją mówiąc, że każdy kiedyś popełnił błędy. Najważniejsze jest to, że chce się je naprawić. Resztę dnia spędziłyśmy na plotkowaniu, zakupach i poznawaniu siebie nawzajem.
Normalnie nie wiem co mi się stało. Ważne jest to, że w miarę możliwości rozmawiamy i dogadujemy się. I pewnie jak się domyślacie następnego dnia nasze zdjęcia były na każdej stronie internetowej.
Ale ja odchodzę od tematu, zresztą jak zwykle. Wracając do Louis'a.
Dokładnie 2 tygodnie temu przyjechali do Nas z chłopakami. A że mamy z dziewczynkami jeden wielki apartament podzielony na pokoje, to nikt nie miał żadnego " ale", że tu mieszkają.
Siedziałam przed komputerem czytając scenariusz do następnego odcinka, słuchając jednocześnie muzyki z telefonu. Bardzo się na tym skupiłam, więc nie usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju. Zdradziło go dopiero to, że zakrył mi oczy.
- Zgadnij kto tam. - usłyszałam ten cudowny głos.
- Ian?
- Ja ci dam Ian'a! - porwał mnie na ręce i pocałował. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, moje usta wygięły się w szerokim uśmiechu. - Tęskniłem za Tobą. I to bardzo.
- A ja za Tobą w cale. - popatrzył na mnie kpiąco spod swoich długich rzęs. - No dobra. Tęskniłam. I to bardzo - pocałowałam go - bardzo - pocałunek - bardzo.
- Taka odpowiedź mi się podoba.
- No dobrze, a teraz mnie postaw. Muszę iść przywitać się z chłopakami. - Z wielką niechęcią jednak mnie puścił, zaznaczając że zajmuje sobie cały wieczór. Wreszcie mogłam do nich pójść. Kiedy weszliśmy od razu Lottie powiedziała
- No dawać kasę, dawać. - każdy poczynając od Fizzy po Liam'a wyciągali po 50 - 100 dolarów. Spojrzeliśmy na nią dziwnie, a ta wzruszyła ramionami. - No, co? Powiedzieli, że nie wyjdziecie z pokoju do jutra. Grzechem by było nie skorzystać z takiej okazji.- Przyznaliśmy jej rację i zaczęliśmy rozmawiać.
Jak to z nimi bywa zaczęli się wygłupiać, śmiać i bić. Uspokoili się dopiero po tym, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Ja popatrzyłam na Fizzy, siedzącą na kolanach Hazzy, a ta popatrzyła na Lottie. Od niechcenia powlokła się w stronę drzwi.
- Hejka! Można? - rozpoznałam głos Kat
- Wchodźcie! - I takim sposobem w naszym salonie odgrywały się piękne sceny. Ale nie będę ich opowiadała, bo czytają to dzieci.
W każdym bądź razie. Wieczorem rzeczywiście Louis zajął mój czas. Piękne czasy... :P
Byli tutaj cztery dni, a następnie wrócili w trasę.
No to wreszcie mogę opowiedzieć, co wydarzyło się dnia dzisiejszego. Razem z dziewczynkami wybieramy się na koncert chłopców. I to prosiła mnie o to sama El. Aż sie boję.
- Może być? - spytałam
- Bosko. Och... też chcę tak wyglądać! - krzyknęła Fizz
- Harremu się podoba Twój wygląd nie wybrzydzaj. - odpysknęła Lottie. Z miłą chęcią słuchałam ich kłótni. To zadziwiające. Są siostrami, a czasami nie mają nawet jednej cechy wspólnej.
- No dobra. Musimy iść. - Do Areny dotarłyśmy w 30 minut. Bez problemu wpuścili Nas do pierwszego rzędu.
Według mnie... to nie będzie zwykły koncert.
---------------------------------------------------------------------
Hejka :*
Macie pomysły co będzie w następnym rozdziale??
Pozdrawiam
Marzena ;*
Rozdział świetny :D
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, co będzie w następnym, więc czekam, żeby się dowiedzieć :D
Mwahh ♥
Już za niedługo :D Może jeszcze w tym tygodniu??
UsuńDajesz dalej! :D Tyle czekałam na ten rozdział i ty znowu mi urywasz. No foch forever!
OdpowiedzUsuńMinęło 5 minut i się nie gniewam *-* Plis next! ^^
Czyli mam pisac dalej? Zobaczymy :*
UsuńZARĘCZYNY Buahahhahahahhahah jak nie zgadłam to nic bo zaraz potem może być dziki ale to dziki seks, ojej znowu powróciły dawne nawyki i zboczona Jewel ;P Czekam na następny hmmm jakby cię tu nazwać a już wiem mój ty Jednorożcu ;P
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twój komentarz po raz trzeci i dopiero zajarzyłam, że pisałaś coś o zaręczynach. -,- Mądra ja :P
Usuń