środa, 27 lutego 2013

#6

*W poprzednim Odcinku*
(włącz)
Pocałowaliśmy się.
Ten pocałunek był słodki, czuły i szczerze chyba najlepszy w moim życiu. Na początku go oddałam, ale musiałam przestać. Oderwałam się od chłopaka, a on spojrzał na mnie pytająco.
- Lou, ja... - zaczęłam - My nie możemy. To nie na miejscu. Ledwo się znamy, a ja pracuje dla twojej mamy. Poprostu nie wypada. Jesteś sławny, a ja jestem zwykłą dziewczyną... Zostańmy przyjaciółmi, proszę - zakończyłam mój monolog. Patrzyłam na Louisa, a on długo nic nie mówił. Jego smutny wzrok był utkwiony we mnie. Starałam się na niego nie patrzeć. - Jesteś niezwykła - zaczął - Skoro tego chcesz to dobrze. Przepraszam.
 Zabrał marynarkę i wyszedł, a mi nie wiem dlaczego zaczęły lecieć łzy.


Obudziłam sie o 9.00. Na moich policzkach były ślady zaschniętych łez. Poszłam do łazienki, żeby się umyć. Ubrałam się w TO, Lekko pomalowałam i podążyłam do kuchni, żeby zagotować wodę na jedzenie dla małej. Weszłam, a tam siedziała Jay z nakarmioną juz Emily.
- O! Hej Jay!
- Hej kochana...- przytuliłyśmy się-  Jak weszłam do pokoju  ty spałaś ze łzami...  Coś sie stało?
-Nie...nic się nie stało, obejrzałam po prostu smutny film. A kiedy przyjechaliście?
- W nocy. Około 3. Fizzy za dużo wypiła i nie chciałam, żeby rodzina ją w tym stanie zobaczyła. W końcu nie pełnoletnia- On nie przyjechał z samą Fizz. On przyjechał z całą rodzinką. Tylko po co przyjechał do mnie??- A po tym, Lou pojechał na przejażdżkę, a wrócił około 2 godziny później był strasznie smutny...- O Cholera... T-to przeze mnie... Muszę z nim porozmawiać....- No nic...Zobaczymy co tam na świecie - Otworzyła laptopa, a tam na pierwszej stronie plotkarskiej Nasze zdjecie jak go łapię za ręke, żeby został  i Podpis "NOWA DZIEWCZYNA LOUISA??" Kobieta zamarła, a mi znów zaczęły lecieć łzy... No bravo Dobrev, jak nie ma co do roboty to beczysz. - On był u CB?!
 - O-On b-był u mnie...Przyjechał zaczęliśmy oglądać filmy..było świetnie... Nagle Em zaczęła płakać. NIe mogłam sobie poradzić. Louis przyszedł na górę, objął mnie ramieniem, malutka popatrzyła na nas z uśmiechem i zasnęła.  Chwile tak staliśmy... Później popatrzyliśmy sb w oczy i s-się pocałowaliśmy- wybuchnęłam płaczem- To było cudowne, ale oderwałam się od niego mówiąc, że ja pracuję dla jego Matki. Że to nie wypada, a on mi na to, że jestem niezwykła i jeżeli chće zostać przyjaciółmi to niech tak będzie...Ja nie chciałam go zranić...on jest naprawdę dla mnie ważny..ale ja nie mogę...- Ukryłam Twarz w dłonie...Jay popatrzyła na mnie i bez słowa przytuliła, gdy sie na nią popatrzyłam powiedziała tylko 4 słowa
- Idź za głosem serca...- zabrała Emily i uśmiechając się do mnie wyszła...No co to?? Ona to jakaś wróżka czy kto?? Jak ja mam to rozumieć do jasnej ciasnej Anielki? 


*Oczami Louisa*
 Cały czas widzę jej twarz...Jej uśmiech, a następnie ból... nie mogę wymazać jej słóww z głowy" Jesteś sławny, a ja jestem zwykłą dziewczyną... Zostańmy przyjaciółmi, proszę"... To co jej powiedziałem to prawda...Jest niezwykła...  I tak z wizją wieczoru/nocy usnąłem.
Około godziny 11 do pokoju wpadła mama. Zaczęła coś do mnie mówić, a ja nic nie rozumiałem. W końcu kiedy wylała na mnie całą butelkę wody otrzeźwiałem
- LOUIS! Co ty do cholery zrobiłeś??- zapytała najspokojniej jak umiała
- O czym ty mówisz??
-  O Ninie...
- Wygadała ci??
- Ja zobaczyłam Wasze zdjecie na pierwszej stronie plotkarskiej jaką otworzyłam. Łzy leciały jej strumieniami... - Nie możliwe... To nie prawda...- Ona jest załamana... Tak jak i ty... Synku, ja chcę dla cb i dla niej jak najlepiej, ale mogłeś pomyśleć... No nic...Ale uwierz..jeżeli ma cała piątka tu mieszkać, a ona pracować to...wykombinuj coś..- Pocałowała mnie w głowę i wyszła....
Nina...Moja Nina...Ona płakała...przeze mnie...    
  
---------------------------------------------------------- -
Mam faze na romanse :))
Marzena 

sobota, 23 lutego 2013

#5

*W poprzednim Odcinku*                            
       Nie byłam śpiąca, więc zaczęłam oglądać filmy. Chyba wszystkie jakie miałam. Zaczęłam od komedii... 
Było gdzieś po trzeciej... Usłyszałam pukanie do drzwi....stał/stała  w nich.....    
                                     

W drzwiach stał Louis. Zlustrował mnie spojrzeniem. W końcu byłam ubrana w TO
- Coś się stało??- zapytałam
- Em.. Nie..- zaczął nerwowo drapać się po karku.- Po prostu Fizz sie spiła, a ja nie piłem. I nie chciałem, żeby mama ją zobaczyła w takim stanie. Odwiozłem ją z Doncaster tu. Położyłem i śpi. Pojechałem się przejechać i zobaczyłam, że pali się światło... pomyślałem że wejdę... Ale jednak może pójdę..- zaczął się wycofywać, ale złapałam go za rękę i powiedziałam
- Jak już przyjechałeś to wejdź. I tak nie śpię. Zrobię Kakao i obejrzymy jakiś film- uśmiechnęłam się ciepło
- Ok- Też odwzajemnił gest, ale przy jego "uśmiechu" się rozpływałam... Ech... Taki mój los. Jak powiedziałam tak zrobiłam. Kakauko gotowe i zaczęliśmy oglądać jakiegoś beznadziejnego romantyka. Czułam jak Louis się na mnie patrzył, aż dreszcze mnie przeszły. Nawet przyjemne uczucie. Właśnie doszliśmy do fragmentu kiedy on jej wyznaje miłość, a ona go rzuca. Najlepszy moment, nigdy nie mogę wyrobić z min facetów. I nagle słychać płacz. Niestety Em się obudziła. 
-Pójdę do małej - powiedziałam i z uśmiechem pobiegłam na górę.
 Weszłam do pokoju. Malutka cały czas płakała. Wzięłam ją na ręce i zaczęłam kołysać. Niestety nic nie pomagało. Wpadłam na pomysł i zaczęłam śpiewać jej moją ulubioną kołysankę. Em przestała płakać. Już myślałam, że uśnie kiedy zaczęła się śmiać.
 Aż tak kiepsko śpiewam? - spytałam. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra. Tym kimś był Louis. Szepnął mi do ucha:
 Myślę, że pięknie śpiewasz. 
Em raczej tak nie sądzi - odpowiedziałam i odłożyłam ją do łóżka. Staliśmy tak i patrzyliśmy na Emi. Jaka słodka... Malutka szybko zasnęła. Ręce Lou cały czas spoczywały na moich biodrach. 
Idziemy dokończyć film? - spytałam. 
Wiesz, ja wolę tu zostać - powiedział z tym czarującym uśmiechem. 
Dlaczego? - zapytałam. Chłopak spojrzał mi w oczy, a ja się rozpłynęłam. On ma takie piękne, duże oczy. Zbliżył się do mnie, nasze usta dzieliły centymetry i stało się... Pocałowaliśmy się.
Ten pocałunek był słodki, czuły i szczerze chyba najlepszy w moim życiu. Na początku go oddałam, ale musiałam przestać. Oderwałam się od chłopaka, a on spojrzał na mnie pytająco.

- Lou, ja... - zaczęłam - My nie możemy. To nie na miejscu. Ledwo się znamy, a ja pracuje dla twojej mamy. Poprostu nie wypada. Jesteś sławny, a ja jestem zwykłą dziewczyną... Zostańmy przyjaciółmi, proszę - zakończyłam mój monolog. Patrzyłam na Louisa, a on długo nic nie mówił. Jego smutny wzrok był utkwiony we mnie. Starałam się na niego nie patrzeć.
- Jesteś niezwykła - zaczął - Skoro tego chcesz to dobrze. Przepraszam.
 Zabrał marynarkę i wyszedł, a mi nie wiem dlaczego zaczęły lecieć łzy.

-----------------------------------------------
Rozdział napisany z pomocą MISI! To dzięki niej mam wenę <33
DZIĘKUJĘ <3333 
  

#4

*w poprzednim odcinku* 
- Tak?!- nagle przy nas zmaterializowała się piątka rozbrykanych małp
- To jest Nina. Opiekunka  Emily- chłopcy zlustrowali mnie wzrokiem, a następnie wykrzyknęli 
-TYYYY...

- Hahaha... Jaaaaa.....- Wyszczerzyłam swoje ząbki
- Czy ja o czymś nie wiem???- zapytała sie zdezorientowana Kobieta
- My się już spotkaliśmy... Raz na sesji, drugi raz na spotkaniu, no i teraz trzeci raz.
- Na jakim spotkaniu??!!
- Już ci mówię!- Opowiedziałam jej wszystko. Krok, po kroku. A ta mnie przytuliła. I powiedziała, że chciałaby, żeby jej dzieci o coś tak walczyły jak ja o to. Jak słoooodko :D:D 
- Dobrze. To jutro przywieziecie Em czy mam przyjść??- Zapytałam
- Mogłabyś przyjść?- zapytała Fizzy- Chciałabym, żebyś mnie uczesała. 
- Dla was wszystko.  - uśmiechnęłam się - Lecę. Papa!
- Pa- wykrzyknęły i pobiegłam. Umyłam się, przebrałam w sweet piżamkę i poszłam w kimono!
Rano obudziło mnie dzwonienie telefonu. Odebrałam
- Halo??- Tylko tyle było mnie stać. Byłam za bardzo zaspana. 
- Hej. Tu Lucy. Co dziś porabiasz??
- Hej. Więc moja droga Lucy opiekuje się od rana do jutra dzieckiem. 
- Super! Uwielbiam dzieci. Przyjdę! Dobrze?- zapytała i założę się że zrobiła minę smutnego pieska
- Jasne! Wbijaj. A teraz przepraszam! Lecę się ubierać!  Pa! - szybko się rozłączyłam bo była już 9.00 . Ubrałam sie w TO i podążyłam tam, gdzie powinnam.   Weszłam,  a tam wszyscy latają jak na miotłach z Hogwartu. Emily stała w łóżeczku i się przyglądała. Wzięłam ją na ręce.
- Zjemy coś??- Na te słowa mała zaczęła się strasznie cieszyć. Posadziłam ją w siedzisku w kuchni. Odgrzałam parówki, zrobiłam herbatę i zjadłyśmy. Gdy grzecznie bawiłyśmy się w salonie Jay podniosła rumor!
- GDZIE EMILY?!
- W salonie!- odkrzyknęłam
- Dzięki Nina! Zaraz, zaraz... NINA??- szybko zeszła z góry- co ty tu robisz??
- No wiesz... weszłam. A mała była już głodna. A po za tym gdzie Fizz?? Miałam ją uczesać.   
- Dzięki. Em...Fizzy?? Jest w pokoju...Tylko uważaj jest podbuzowana bo chłopcy podarli jej sukienkę.
- Zaraz coś się na to zaradzi...- uśmiechnęłam się i podążyłam do pokoju dziewczyny. Zapukałam i weszłam. Zobaczyłam ją na łóżku jak "modliła" się nad sukienką. 
- Pomóc??
- A da się??- zapytała
- Wszystko się moja droga da. - Wzięłam ubranie do ręki. Obejrzałam je dokładnie. Porwali jej ramiączko. Odpułam je całkowicie. Na tym "zdrowym" przyszyłam czarny kwiatek i proszę bardzo! 
- Gotowe!- Podałam jej wszystkie rzeczy  (czyt. Czarną bieliznę, sukienkę(jest czarna) i buty na obcasie). Po 15 minutach wyszła. Splotłam jej (zdjęcie) je. Wyglądała bajecznie. Do tego lekki makijaż i wuala. 
- Bosko.!!- wykrzyknęłam. O 12 zeszłyśmy na dół, gdzie czekali już wszyscy.  Gdy zobaczyli wyniki mojej pracy oniemieli. 
- WoW- Tylko tyle dało się usłyszeć. 
- Moge wiedzieć jak wyglądam??- zapytała. A no tak... Nie pozwoliłam jej się przeglądać...
- Sama zobacz. - Przeszłam z pola "widzenia" lustra. Zrobiła wielkie oczy, a następnie mnie przytuliła.
- Dziękuję.
- Nie ma sprawy mała! To do jutra!- zabrałam wszystko i razem z Emily poszłyśmy do mnie. Tam już czekała Lucy. ..

Około godziny 20 poszła. Umyłam małą, nakarmiłam i położyłam w łóżeczku, które stało  tu od XX czasu.  A później sama się umyłam. Nie byłam śpiąca, więc zaczęłam oglądać filmy. Chyba wszystkie jakie miałam. Zaczęłam od komedii... 
Było gdzieś po trzeciej... Usłyszałam pukanie do drzwi....stał/stała  w nich..... 

-------------------------------------------
Mam fazę na to opowiadanie :D:D

#3

w zeszłym odcinku:
- Czy to jest złe?? Czy to jest złe?! Pańska córka tańczy fantastycznie. Vicky i Sean są wspaniali, a my jesteśmy rodziną! NIe wolno rodzinom zabierać domu! - Miałam już dość. Patrzyłam się na nich z wściekłością w oczach... - ekhem...zważając na okoliczności...- zaczął Tomlinson....


-Przestań pieprzyć Tomlinson! żeś jest śpiewak to nie znaczy, że możesz wszystko!- powiedziałam, a cały tłum łącznie z jego zespołem krzyknęli..."Ooooołłłł"
-  A co WY możecie?!
- Co my możemy?!- wykrzyknęłam ja, Lucy i Vicky. Stanęłyśmy w rzędzie i patrzyłyśmy na tego pozera.
- Vicky?!- oburzył się pan Justice
- Tak. Ja tak jak I Lucy i Nina. Jesteśmy tu, zeby pokazać Wam co sie liczy! Ludzie tu się wychowywali. Jeżeli cokolwiek tu zburzycie obiecujemy Wam. Nigdy więcej nas nie zobaczycie!
- Nie przeżyjecie!- wykrzyknął mój ojciec?! Skąd on tu?
- Tak twierdzisz, tato?!  Każda ma dom, każda ma pieniądze, każda ma PRACE! Poradzimy sobie i bez Was. A właśnie... 
- To wyprowadźcie się! Droga wolna!- krzyknął ojciec Lucy
- Bez problemu! Jutro naszych rzeczy już nie będzie! A piękny Imige "dobrej" rodziny się skończy. Tylko jak to wytłumaczycie swoim żonom. Bo my nie zamierzamy.- Lucy jak chce to umie nawet bez obrażania powiedzieć tak, ze ktoś poczuje się jak śmieć. Zeszłyśmy z podestu. Od razu pojechałyśmy do domów rodziców. Pozabierałyśmy wszystko co nasze i wyszłyśmy.  Zostawiłam rzeczy i poszłam na spacer.
Około godziny  20 zadzwoniła do mnie Jay
- Hej Jay!
- Hej! Nino mam do ciebie prośbę.
-  Wiesz co to może ja do cb przyjdę?? Akurat wracam ze spaceru
- OK. Czekam. Tylko nie przestrasz się bo koledzy Lou są.
- Jasne- Przeszłam przez Park. Zobaczyłam dom Tomlinsonów. Jay siedziała w ogródku .- Witajcie dobrzy ludzie!- powiedziałam ze śmiechem
- Nina!- wykrzyknęły dziewczynki
- Jay o co chodzi?
- Bo widzisz... zapomniałam o ślubie mojej siostrzenicy. I nie wypada, żeby mnie nie było. Mogłabyś się zająć Emily od jutra rana czyli soboty do niedzieli ??- Szybkie rozważanie... Tak, nie, tak, nie, tak...
- Oczywiście. Z wielką przyjemnością.  
- To super! A teraz pozwól że przedstawię ci reszte zespołu mojego syna.- uśmiechnęła się ciepło.- CHŁOPAKI!!
- Tak?!- nagle przy nas zmaterializowała się piątka rozbrykanych małp
- To jest Nina. Opiekunka do Emily- chłopcy zlustrowali mnie wzrokiem, a następnie wykrzyknęli
- TYYYY......

------------------------------------------------------------------------------
Wiem, wiem. Wredna jestem. Ale mam natchnienie. Wiem, że do bani, ale jest :P:P
Proszę o komentarze :))

piątek, 22 lutego 2013

#2

Żeby dojść do pracy potrzebowałam około 15-20 minut. A na siódmą już miałam tam być. Więc wstałam o 6. Ubrałam się, uczesałam w TO. O 6.30 wyszłam z domu, poszłam do piekarni i do domu Tomlinsonów. Zapukałam i otworzyła mi Jay
- Nina! Witaj! Wchodź!- Przytuliła mnie- Tu masz butelki, tu zupki, tu pieniądze- i zaczęła wszystko objaśniać. W tym czasie zdjęłam bluzę i włączyłam wodę . - Bliźniaczki będzie trzeba odebrać o 13 w zerówce(w Angli one są??)A dziewczynki idą na 8.30 do szkoły....
- Zrobię im sniadanie, spokojnie...sama mam siostrę o 12 lat młodszą, i o 4 lata. Poradzę sobie.
- Oh... Lou będzie około 11-12. No dobrze! To papa! Powodzenia!
- Nie dziękuję!- Jay wyszła, a ja weszłam do pokoju Lottie.
- Lottie..Trzeba wstawać...idziesz do szkoły...
- Jeszcze chwila mamo...- marudziła
- Wiesz...o ile mi wiadomo nie jestem jeszcze mamą- zaśmiałam się
- O! Hej Nina!- automatycznie sie podniosła- Co tam?/
- A nic. Mam cb i Fizz obudzić. A co chcesz na śniadanie??
- Zdam się na cb.
- Ok. A jesteście na coś uczulone?
- Nic mi o tym nie wiadomo.- następny pokój był Fizz. Weszłam, a dziewczyna już siedziała i czesała włosy
- Hej!
- Hej Nino. Jak tam?? Wiesz jak się cieszę:?? Mój brat przyjeżdża- zaczęła skakać jak piłka.
- Haha...Wiem...Co na śniadanie?? Zrobię Wam do puki Em śpi.
- Powtórzę zdanie Lottie: Zdam się na Cb- Uśmiechnęłam się i poszłam na dół. Postanowiłam zrobić im. kajzerki z serem i miodem + Kakao. Po skończeniu usiadłam na krześle, ale usłyszałam płacz Emily. Pobiegłam na góre. Jak mnie zobaczyła zaczęła klaskać.
- Śniadanie!- krzyknęłam
- IDZIEMY- Dziewczynki zjadły i wyszły, a my zaczęłyśmy piec ciasto. Powiem szczerze że z niej całkiem dobry pomocnik. Ubrałyśmy się i poszłyśmy do sklepu. Kupiłyśmy całe mnóstwo produktów na obiad. Postanowiłam zrobić kurczaka w cieście z surówką i ziemniakami. W takim zamieszaniu minęły mi 4 godziny. Ganiałam się z Emily po podłodze, aż zadzwonił dzwonek do drzwi. Wzięłam małą na ręce i poszłyśmy otworzyć drzwi.  Stał w nich sam Louis Tomlinson.
-Co ty tu robisz?-zapytał
-Po pierwsze czy my sie znamy? Po drugie pracuję jako opiekunka do dzieci. Między innymi nad tw siostrą...



*Oczami Lou*
Ta dziewczyna z wczorajszej sesji... ona pracowała u mojej mamy... niesamowite... 
- Wchodzisz? Bo wieje na Em.- Jaki ona ma piękny głos... szlak mnie trafia, że wcześniej nie wiedziałem... mama mogła mi powiedzieć...
- Jasne... A tak ogólnie to  jestem Louis Tomlinson i wczoraj oglądaliśmy razem z zespołem twoją sesje.
- No wiedziałam... Czułam się jakby ktoś mnie rozbierał... Ech... co ja z tą Vicky mam...- pokiwała ze śmiechem głową.- Weź Emily. Ja pójdę sprawdzić obiad. - Poszła do kuchni, a malutka jak zaczarowana chciała iść za nią. Pierwszy raz widzę, żeby na kogokolwiek oprócz mamy tak reagowała.  Po godzinie spędzonej z dziewczynami stwierdzam, że Nina- która imie wyjawiła mi po lekkiej sprzeczce- Jest fantastyczna.
- No panie marchewko ubieramy się i po siostrzyczki do zerówki lecimy.- 
- CO?!
- No idziemy po Daisy i Pheobe do przedszkola- wyjaśniła mi jak małemu dziecku przy okazji ubierając Em.
- Aaaa....tak, tak.- Po 10 minutach już tam byliśmy. Gdy Nas zobaczyły najpierw pobiegły do Niny i się na niej powiesiły, później chwilę na mnie i znowu na Ninie
- Dziewczynki, a co wy na to, żeby pójść pod prace mamy. Zaraz kończy więc to taka niespodzianka- zaproponowała, a te się ucieszyły. Zaczęły jej opowiadać o nowej koleżance, która przyszła dzisiaj. A ja normalnie jak niewidzialny. 
- Dziewczynki!! Louis!- Krzyknęła mama wychodząc z biura. Przytuliła Nas i mnie wyściskała jakbyśmy się nie widzieli ze dwa lata.
- Słodki obrazek- zaśmiała się Nin's- Jay w kuchni masz obiad i ciasto. Ja lecę, bo jestem umówiona.! Pozdrów dziewczynki!- I pobiegła


*Oczami Niny*
Pewnie nie wiecie, ale ja, Vicky i Lucy jesteśmy... córkami bogatych szefów miejskich.  Dzisiaj jest sprzedanie starych fortów dla miasta, żeby wybudować park rekreacyjny. A to jest nasz dom. Tam ćwiczymy! 
Pewnie znowu nie wiecie o co chodzi. My tańczymy razem z naszą liczna grupą. To wielka rodzina!
O 16.00 doszłam na miejsce gdzie sie zbieramy. 
- Wszyscy są??- zapytałam
- Tak!- wrzasnęli. Przećwiczyliśmy układ i pobiegliśmy na siedemnastą do miejsca spotkania. Vicky siedziała razem z ojcem i czekała aż przekleństwo się skończy(o niczym nie wiedziała). 
-  Park rozrywki będzie pod patronatem zespołu ONE DIRECTION.- powiedział burmistrz
- Hahaha....chyba one Erekszjon!- zaśmiałam się- To jest nasze miejsce! To Nasz dom! Od niego wara!- Powiedziałam przez Megafon. I się zaczęło
- Czy to jest złe?? Czy to jest złe?! Pańska córka tańczy fantastycznie. My jesteśmy rodziną! NIe wolno rodzinom zabierać domu! - Miałam już dość. Patrzyłam się na nich z wściekłością w oczach...
- ekhem...zważając na okoliczności...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To sie dziś napisałam :D Coś tam jest!
 Dziękuję za komentarze!!
Oczywiście więcej proszę !




sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 1

Wstałam o 9, ubrałam się w TO, moje długie włosy związałam w wysokiego kucyka i wyszłam w stronę mojej nowej pracy. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi dziewczyna na oko 15-16  lat.
- Hej. Ty pewnie jesteś opiekunką do mojej siostry Emily. Prawda??
- Hej. I..prawda...
- Wchodź! A tak na marginesie jestem Lottie.
- Czyżby Charlotte?? A ja jestem Nina
- haha...tak. Coś mi się zdaje, że będę miała z Tb dobry kontakt.
- Też mi się tak wydaje.- Zaprowadziła mnie do kuchni gdzie siedziała Kobieta na oko ok.40 lat.- Dzień Dobry. Nazywam sie Nina Dobrev i byłam z panią umówiona.
- Oh...Witaj! Jestem Jay Tomlinson. A to jest Emily. Ma rok i 4 miesiące. Widzę że z Lottie się już poznałaś.
- Tak. I to mam się Em zajmować tak??
- Przeważnie. Czasami jeszcze będą bliźniaczki Daisy i Pheobe. Usiądź. Porozmawiamy
- Oczywiście. - Siedziałam i rozmawiała z Jay chyba ze dwie godziny. Dogadałyśmy się kiedy mam pracować i za ile. 
- To co?? Kiedy możesz zacząć??
- A kiedy Pani pasuje??
- Oj..Mówiłam ci. Mów mi po imieniu.  Ja muszę załatwić kilka spraw na mieście, a Lottie i Fizzy poszły do szkoły. Natomiast Pheobe i Daisy są u dziadków. Mogłabyś dzis zostać na kilka godzin??
- Oczywiście.- Uśmiechnęłam się. Kobieta wyszła, a my zaczęłyśmy się bawić. Mała raczkowała, a ja na kolanach ją goniłam. Usiadłyśmy przed TV. Włączyłam 4fun.tv. Leciały dziś wszystkie piosenki 1D.
- Co malutka?? Twój braciszek??- A ta zaczęła klaskać. Wzięłam ja na ręce i zaczęłyśmy tańczyć. - Może byśmy coś zjadły?? - W kuchni przygotowałam jej zupkę. Zjadła ją bardzo chętnie. Haha...Ciekawe... Przebrałam jej pieluchę i do domu weszły cztery dziewczynki. Lottie, Fizzy, Daisy i Phoebe wraz z Jay
- HEJ!- pisnęły i wszystkie podbiegły do małej. Dałam ją Lottie
- No jestem Ciekawa jak jutro sobie poradzisz. Przez Caały dzień. Ale widzę, że dobrze Ci idzie. Ona nigdy jeszcze nie chciała zostać z kimś obcym.- zachwycała się Jay
- Oj spokojnie. To ja już idę. Papa.
- Nino, a mogłabyś jutro odebrać bliźniaczki?? I przyjeżdża mój syn.
- Dobrze. Upiekę jeszcze ciasto marchewkowe. Uwielbiam je. A co na obiad??
- Poradzimy sobie...
- Naprawdę Jay. To dla mnie przyjemność. Uwielbiam gotować.
- Coś wymyślisz, zostawię ci pieniądze.
- Ok. Papa
- Paaa
Poszłam do Studia Fotografii. Miałam tam staż.
- Hej Nina!
- Hej Vic! Z kim dzisiaj??
- Sama, ale będziesz miała widzów, bo chcą cię zatrudnić
- Eeech,...Niech będzie- Poszłam się przebrać w długą czerwoną sukienkę, czerwone szpilki, rozpuściłam włosy i pofalowałam.  Przybierałam rożne pozy. Po 6 godzinach...
- Brawo! To już koniec. Pa słońce !- 
- ZABIJĘ CIĘ VICTORIO!! 
- OCH...
- PAPA!!- Podążyłam od razu do sb, umyłam się i poszłam Lulu. W końcu jutro trzeba iść do pracy

------------------------------------------------
Tak mnie złapało,, jak opiekowałam się swoją siostrą. Obiecuję, ze później będzie ciekawiej.

Prolog

Jestem Nina Amanda Dobrev. Mam 19 lat i chodzę do ostatniej klasy. Jestem również opiekunką do dzieci. Dziś mam iść do swojej kolejnej pracy. Hmmm....zobaczymy co z tego wyjdzie :P

----------------------------
Jak widzicie piszę nowe opowiadanie. Ciekawe co z tego wyjdzie.
A teraz krótko i na temat. Haha....zaczynam pisać 1 rozdział. 

ZABIJĘ!!!

NIGDY WIĘCEJ NIE POŻYCZĘ LAPTOPA!!!
Wiecie co?? Pożyczyłam komputer młodszej o rok siostrze,  a ta mi się włamała na konto i usunęła wszystkie rozdziały!!!!!! A ja nie mam nawet jak ich przywrócić, bo nie zapisałam!
Jak to zobaczyłam to się poryczałam!! Tyle mojej pracy  poszło na marne ;/
Przepraszam :(((
Albo zacznę inną opowieść, albo od początku, albo usunę Bloga....sama nie wiem.

Marzena <33