sobota, 23 lutego 2013

#3

w zeszłym odcinku:
- Czy to jest złe?? Czy to jest złe?! Pańska córka tańczy fantastycznie. Vicky i Sean są wspaniali, a my jesteśmy rodziną! NIe wolno rodzinom zabierać domu! - Miałam już dość. Patrzyłam się na nich z wściekłością w oczach... - ekhem...zważając na okoliczności...- zaczął Tomlinson....


-Przestań pieprzyć Tomlinson! żeś jest śpiewak to nie znaczy, że możesz wszystko!- powiedziałam, a cały tłum łącznie z jego zespołem krzyknęli..."Ooooołłłł"
-  A co WY możecie?!
- Co my możemy?!- wykrzyknęłam ja, Lucy i Vicky. Stanęłyśmy w rzędzie i patrzyłyśmy na tego pozera.
- Vicky?!- oburzył się pan Justice
- Tak. Ja tak jak I Lucy i Nina. Jesteśmy tu, zeby pokazać Wam co sie liczy! Ludzie tu się wychowywali. Jeżeli cokolwiek tu zburzycie obiecujemy Wam. Nigdy więcej nas nie zobaczycie!
- Nie przeżyjecie!- wykrzyknął mój ojciec?! Skąd on tu?
- Tak twierdzisz, tato?!  Każda ma dom, każda ma pieniądze, każda ma PRACE! Poradzimy sobie i bez Was. A właśnie... 
- To wyprowadźcie się! Droga wolna!- krzyknął ojciec Lucy
- Bez problemu! Jutro naszych rzeczy już nie będzie! A piękny Imige "dobrej" rodziny się skończy. Tylko jak to wytłumaczycie swoim żonom. Bo my nie zamierzamy.- Lucy jak chce to umie nawet bez obrażania powiedzieć tak, ze ktoś poczuje się jak śmieć. Zeszłyśmy z podestu. Od razu pojechałyśmy do domów rodziców. Pozabierałyśmy wszystko co nasze i wyszłyśmy.  Zostawiłam rzeczy i poszłam na spacer.
Około godziny  20 zadzwoniła do mnie Jay
- Hej Jay!
- Hej! Nino mam do ciebie prośbę.
-  Wiesz co to może ja do cb przyjdę?? Akurat wracam ze spaceru
- OK. Czekam. Tylko nie przestrasz się bo koledzy Lou są.
- Jasne- Przeszłam przez Park. Zobaczyłam dom Tomlinsonów. Jay siedziała w ogródku .- Witajcie dobrzy ludzie!- powiedziałam ze śmiechem
- Nina!- wykrzyknęły dziewczynki
- Jay o co chodzi?
- Bo widzisz... zapomniałam o ślubie mojej siostrzenicy. I nie wypada, żeby mnie nie było. Mogłabyś się zająć Emily od jutra rana czyli soboty do niedzieli ??- Szybkie rozważanie... Tak, nie, tak, nie, tak...
- Oczywiście. Z wielką przyjemnością.  
- To super! A teraz pozwól że przedstawię ci reszte zespołu mojego syna.- uśmiechnęła się ciepło.- CHŁOPAKI!!
- Tak?!- nagle przy nas zmaterializowała się piątka rozbrykanych małp
- To jest Nina. Opiekunka do Emily- chłopcy zlustrowali mnie wzrokiem, a następnie wykrzyknęli
- TYYYY......

------------------------------------------------------------------------------
Wiem, wiem. Wredna jestem. Ale mam natchnienie. Wiem, że do bani, ale jest :P:P
Proszę o komentarze :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz