- Nino! Jak dobrze, że odebrałaś, bo te moje dzieci nie raczą. - usłyszałam wzburzony głos Jay, automatycznie zaśmiałam się na jej reakcję
- Witaj Jay. Rozumiem, że chcesz jedno z tyej Twojej dziatwy, czyż nie?
- Jak ty mnie rozumiesz. Podaj którąś z nich.
- Louis! Kochana! Twoja mamusia chce porozmawiać z córeczką!
- Wredna jesteś.- oburzył się
- Tak wiem, wiem. Masz. - podałam mu słuchawkę i poszłam do salonu. No dobra, tak na serio to doszłam tylko do drzwi, bo moje przyjaciółki wciągnęły mnie do pokoju dla gości i zaczęły się wypytywać o wszystko i o nic.
- Ej. Dziewczyny. Rozumiem, że jesteście ciekawe, ale nie powiem Wam. ok? To tylko nasza sprawa. - wydały z siebie jęk niezadowolenia i z minami męczenników poszły do chłopców. Nie minęła nawet minuta i usłyszałam krzyki. Pobiegłam do nich, a tam piękny widok. A mianowicie, dziewczyny rzuciły się na chłopaków i że tak powiem krótko... źle wylądowały. Biedni chłopcy :P Z uśmiechem na ustach poszłam do kuchni, gdzie Tomlinson nadal coś tłumaczył matce.
- Nie...Mamo!...tak, tak wiem... nie musisz mi tłumaczyć... jestem dorosły!... tak ja ciebie Też. pa. - rozłączył się i oparł o blat koło zlewu.
- Kotek coś się stało?- powoli podeszłam do niego automatycznie kładąc dłoń na jego ramieniu
- Nic, po prostu moja mama uważa, że jesteśmy dziwni
- W jakim względzie??
- Bo według niej, my nigdy nie przestaliśmy się kochać i nie wie dlaczego w ogóle mieliśmy jakąkolwiek przerwę, a i jeszcze jedno... powiedziała, ze jak tym razem cie zdradzę to mnie wykastruje.
- Fakt.. cała Jay... - Popatrzył na mnie spod tych swoich długich rzęs. Wiedziałam, ze chodzi mu coś po głowie, tylko za chiny ludowe, nie wiedziałam co. Nagle wziął mnie na ręce, pobiegł w stronę drzwi od tarasu, otworzył ję i wrzucił mnie do basenu. Byłam cała mokra, a koszula, która była luźna, zrobiła się strasznie ciasna. Nie podobało mi się to. Wiecie niby woda była ciepła i na dworze też było cieplutko, ale to nie zmienia faktu, ze źle postąpił.
Wyszłam z wielkiej kałuży i podążyłam do domu. Tommo wołał za mną, ale nie ugięłam się i od razu weszłam do siebie do pokoju. Pewnie domyślacie się, że Lou pobił rekord na bieg po schodach. To był normalnie sprint. Mógłby biegać w maratonach z taką kondycją.
- Słonko... proszę cię, nie gniewaj się. - biadolił mi nad głową.
- Misiek zamknij buzię, bo cię wykastruje.- odpowiedziałam spokojnie, ale chłopak się przestraszył.
- Nie zrobisz tego - kręcił przecząco głową
- Założymy się? - zapytałam podchodząc bliżej
- Nie. - wyrzucił z siebie i już go nie było. Jako, że miałam mokre ubrania przebrałam się w zwiewną sukienkę w kwiatki na cienkie ramiączka, a do tego czarne baleriny.
Spojrzałam na zegarek, a tam była dopiero 11.30. Nieźle się wyrobiłam -pomyślałam i zeszłam na dół gdzie jak się okazało przybyła panna< tam, tam rara, tam > Eleanor Calder.
------------------------------------
MASZ I NIE KRZYCZ!!
Super kotek czekam na następny i zawsze będę na niego czekać ;) I nie odetnę się od was ;) Za bardzo was kocham i nie umiałabym ;**
OdpowiedzUsuńKocham cię siostrzyczko :*
UsuńPozdrawiam :**
Od razu przepraszam za SPAM ;)
OdpowiedzUsuńHistoria pewnej nastolatki o imieniu Jo, która przez swój błąd musiała zmienić swoje dotychczasowe życie i o wiele za wcześnie dorosnąć.
„Błyskawice błyszczące na niebie, uderzające gdzieś daleko o ziemię. Samochód jadący po opustoszałej drodze, a w środku dwie kłócące się dziewczyny. Różnią się we wszystkim, nie tylko w wieku, wyglądzie, ale także w zachowaniu. Niby siostry a nie mogą znaleźć wspólnej więzi, która je wcześniej łączyła. Jedna wypomina jej wszystkie błędy które popełniła, druga odpłaca się jej tym samym. Nagle jakieś zwierzę wybiega na drogę. Starsza z nich traci panowanie nad kierownicą próbuje je odzyskać lecz jej się nie udaje i samochód rozbija się o drzewo. Obydwie tracą przytomność. Nie zostaje już nic oprócz kropel deszczu, piorunów i poczucia winy…”
Zapraszam do czytania mojego opowiadania : http://blog-o-onedirection-jo.blogspot.com/
Supcio dodaj szybko nexta plosssse :*
OdpowiedzUsuń