*W poprzednim odcinku*
Zayn patrzył się na mnie smutnym wzrokiem.
- A dlaczego powiedziałaś o czwórce?- zapytał
- Bo jakbym miała mówić o Piątym, to dzieci musiałyby wyjść. Nie chcę Je demoralizować.
- A co?
- A to, że wyklęłabym go do diabłów.
papa;* - Wyszłam, poszłam do siebie i walnęłam sie na łóżko myśląc jak
ja mogłam być tak ślepa, żeby nic nie zauważyć.
Za niedługo wyjeżdżam :/
Co przyniesie wyjazd??
Nie wiem. Sie zobaczy :)
Rano obudził mnie głos otwieranych drzwi. Podniosłam się i zeszłam na dół. W drzwiach stał Louis w ręku z tulipanami - bardzo je lubię.
- Co ty tu robisz??- zapytałam.
- Przyszedłem do Ciebie. Nina... proszę wybacz mi!
- Nie! Rozumiesz nie!! Ukryłeś to przede mną! Myślałam, że mówimy sobie wszystko!!
- Ty też mi nie powiedziałaś, że wyjeżdżasz!!
- Miałam nie wyjeżdżać!! Chciałam z Tobą zostać! Teraz wiem, ze popełniłabym błąd. Nigdy więcej ci nie zaufam. - Patrzyłam na niego, na jego zaszklone oczy, na jego twarzy nie było uśmiechu. No nie powiem, ale bolał mnie ten widok. Miałam ochotę to wszystko mu wybaczyć. Ja go tak cholernie kocham!
- Nina... proszę cię..
- Nie. Wyjdź. I nie pokazuj mi się na oczy. - sama też zaczęłam płakać. Możecie powiedzieć, ze jestem beksa-lala, ale to mnie bolało.- Te wszystkie kłamstwa. Ta piosenka, którą mi śpiewałeś. Ty... Wiesz co?? nawet nie ma słów, żeby to określić. Proszę cie Louis... Wyjdź.
- Kocham cię- wyszeptał i wyszedł. Osunęłam się po drzwiach i wybuchłam głośnym płaczem. Po około godzinie przyszły do mnie Vic, Lucy i Lottie z Fizzy.
- Nina!! - Wykrzyknęły, przytuliły mnie mocno, ale nic się nie odzywały. Tego było mi potrzeba. Poszłam na górę. Ubrałam się, umyłam. Znów schodziłam na dół. Usłyszałam kawałek ich rozmowy.
- Co ten Louis zrobił?? Myślałam, ze jest inny. - odezwała się Lottie
- Ja też tak myślałam! W końcu znam go ponad 15 lat. Straciłyśmy go - zasmuciła się druga z sióstr.
- Nie mówcie tak - powiedziała Vic przytulając siostry - On tylko zbłądził. Będzie wszystko dobrze.
- Dobrze by było, aby Nin's to przeżyła.- Lucy była strasznie smutna.
- Uspokójcie się. Przeżyję. - Podeszłam do nich.
- Nie musisz udawać, że wszystko jest OK. - powiedziała poważnie Hale
- Wiem. Ale wy tu nie po to przyszłyście. Prawda??
- Ach tak! Słuchaj chodźmy do naszej grupy. Trzeba się pożegnać. A młode pójdą z nami!!!- wyszczerzyła się Justice.
- Ok. - Oczywiście na pożegnaniu nie obyło się bez łez. Chłopaki chcieli zabić Lou, ale nie pozwoliłam. Jake- jeden z tancerzy - wziął dziewczyny i zacz uczyć najtrudniejszej choreografii. To był wyczyn, ale one szybko się nauczyły i dodatkowo zapewniły sobie miejsce w drużynie.
Po pożegnaniu spakowałyśmy się, i pojechałyśmy na lotnisko. Kiedy miałam wejść w bramkę usłyszałam głos... bardzo dobrze mi znany głos. Mojego skarba. Mojego ukochanego - Louisa. Uklęknął przede mną i zaczął śpiewać moją ulubioną piosenkę.
- Co ty tu robisz??- zapytałam.
- Przyszedłem do Ciebie. Nina... proszę wybacz mi!
- Nie! Rozumiesz nie!! Ukryłeś to przede mną! Myślałam, że mówimy sobie wszystko!!
- Ty też mi nie powiedziałaś, że wyjeżdżasz!!
- Miałam nie wyjeżdżać!! Chciałam z Tobą zostać! Teraz wiem, ze popełniłabym błąd. Nigdy więcej ci nie zaufam. - Patrzyłam na niego, na jego zaszklone oczy, na jego twarzy nie było uśmiechu. No nie powiem, ale bolał mnie ten widok. Miałam ochotę to wszystko mu wybaczyć. Ja go tak cholernie kocham!
- Nina... proszę cię..
- Nie. Wyjdź. I nie pokazuj mi się na oczy. - sama też zaczęłam płakać. Możecie powiedzieć, ze jestem beksa-lala, ale to mnie bolało.- Te wszystkie kłamstwa. Ta piosenka, którą mi śpiewałeś. Ty... Wiesz co?? nawet nie ma słów, żeby to określić. Proszę cie Louis... Wyjdź.
- Kocham cię- wyszeptał i wyszedł. Osunęłam się po drzwiach i wybuchłam głośnym płaczem. Po około godzinie przyszły do mnie Vic, Lucy i Lottie z Fizzy.
- Nina!! - Wykrzyknęły, przytuliły mnie mocno, ale nic się nie odzywały. Tego było mi potrzeba. Poszłam na górę. Ubrałam się, umyłam. Znów schodziłam na dół. Usłyszałam kawałek ich rozmowy.
- Co ten Louis zrobił?? Myślałam, ze jest inny. - odezwała się Lottie
- Ja też tak myślałam! W końcu znam go ponad 15 lat. Straciłyśmy go - zasmuciła się druga z sióstr.
- Nie mówcie tak - powiedziała Vic przytulając siostry - On tylko zbłądził. Będzie wszystko dobrze.
- Dobrze by było, aby Nin's to przeżyła.- Lucy była strasznie smutna.
- Uspokójcie się. Przeżyję. - Podeszłam do nich.
- Nie musisz udawać, że wszystko jest OK. - powiedziała poważnie Hale
- Wiem. Ale wy tu nie po to przyszłyście. Prawda??
- Ach tak! Słuchaj chodźmy do naszej grupy. Trzeba się pożegnać. A młode pójdą z nami!!!- wyszczerzyła się Justice.
- Ok. - Oczywiście na pożegnaniu nie obyło się bez łez. Chłopaki chcieli zabić Lou, ale nie pozwoliłam. Jake- jeden z tancerzy - wziął dziewczyny i zacz uczyć najtrudniejszej choreografii. To był wyczyn, ale one szybko się nauczyły i dodatkowo zapewniły sobie miejsce w drużynie.
Po pożegnaniu spakowałyśmy się, i pojechałyśmy na lotnisko. Kiedy miałam wejść w bramkę usłyszałam głos... bardzo dobrze mi znany głos. Mojego skarba. Mojego ukochanego - Louisa. Uklęknął przede mną i zaczął śpiewać moją ulubioną piosenkę.
Jeśli kiedykolwiek mnie opuścisz kochanie,
Zostaw trochę morfiny przy moich drzwiach
Ponieważ potrzeba mnóstwa leków
Aby uświadomić sobie, co mieliśmy
A czego już nie mamy.
Nie ma religii, która mogłaby mnie uratować
Nie ważne jak długo będę klęczał na podłodze
Więc zapamiętaj wszystkie moje poświęcenia
By Cię zatrzymać u mego boku
I powstrzymać od wyjścia za drzwi.
Bo nie będzie światła słońca
Jeśli stracę Ciebie, kochanie
Nie będzie bezchmurnego nieba
Jeśli stracę Ciebie, kochanie
Dokładnie jak chmury
Moje oczy zrobią to samo, jeśli odejdziesz
Każdego dnia będzie padał deszcz...
Nigdy nie będę ulubieńcem twojej matki
Twój tata nie może nawet spojrzeć mi w oczy
Oooh gdybym był na ich miejscu, robiłbym to samo
Mówił, że moja mała dziewczynka
Prowadza się z kłopotliwym facetem
Ale oni się po prostu boją czegoś, czego nie mogą zrozumieć
Och, dobrze maleńka obserwuj jak zmieniam ich zdanie
Tak dla Ciebie spróbuję, spróbuję, spróbuję, spróbuję
Pozbierać te potłuczone kawałki dopóki krwawię
Jeśli to sprawi, że będziesz moja
Bo nie będzie światła słońca
Jeśli stracę Ciebie, kochanie
Nie będzie bezchmurnego nieba
Jeśli stracę Ciebie, kochanie
Dokładnie jak chmury
Moje oczy zrobią to samo, jeśli odejdziesz
Każdego dnia będzie padał deszcz...
Nie możesz powiedzieć żegnaj
Nie możesz powiedzieć żegnaj
Pozbieram potłuczone kawałki póki krwawię
Jeśli to sprawi, że będzie dobrze
Bo nie będzie światła słońca
Jeśli stracę Ciebie, kochanie
Nie będzie bezchmurnego nieba
Jeśli stracę Ciebie, kochanie
Dokładnie jak chmury
Moje oczy zrobią to samo, jeśli odejdziesz
Każdego dnia będzie padał deszcz...
Zostaw trochę morfiny przy moich drzwiach
Ponieważ potrzeba mnóstwa leków
Aby uświadomić sobie, co mieliśmy
A czego już nie mamy.
Nie ma religii, która mogłaby mnie uratować
Nie ważne jak długo będę klęczał na podłodze
Więc zapamiętaj wszystkie moje poświęcenia
By Cię zatrzymać u mego boku
I powstrzymać od wyjścia za drzwi.
Bo nie będzie światła słońca
Jeśli stracę Ciebie, kochanie
Nie będzie bezchmurnego nieba
Jeśli stracę Ciebie, kochanie
Dokładnie jak chmury
Moje oczy zrobią to samo, jeśli odejdziesz
Każdego dnia będzie padał deszcz...
Nigdy nie będę ulubieńcem twojej matki
Twój tata nie może nawet spojrzeć mi w oczy
Oooh gdybym był na ich miejscu, robiłbym to samo
Mówił, że moja mała dziewczynka
Prowadza się z kłopotliwym facetem
Ale oni się po prostu boją czegoś, czego nie mogą zrozumieć
Och, dobrze maleńka obserwuj jak zmieniam ich zdanie
Tak dla Ciebie spróbuję, spróbuję, spróbuję, spróbuję
Pozbierać te potłuczone kawałki dopóki krwawię
Jeśli to sprawi, że będziesz moja
Bo nie będzie światła słońca
Jeśli stracę Ciebie, kochanie
Nie będzie bezchmurnego nieba
Jeśli stracę Ciebie, kochanie
Dokładnie jak chmury
Moje oczy zrobią to samo, jeśli odejdziesz
Każdego dnia będzie padał deszcz...
Nie możesz powiedzieć żegnaj
Nie możesz powiedzieć żegnaj
Pozbieram potłuczone kawałki póki krwawię
Jeśli to sprawi, że będzie dobrze
Bo nie będzie światła słońca
Jeśli stracę Ciebie, kochanie
Nie będzie bezchmurnego nieba
Jeśli stracę Ciebie, kochanie
Dokładnie jak chmury
Moje oczy zrobią to samo, jeśli odejdziesz
Każdego dnia będzie padał deszcz...
- Proszę, proszę, proszę! Zostań ze mną!!- szeptał przez łzy, łapiąc moją rękę i przytulając ją do twarzy.
- Nie Louis. Powiedziałam Ci. NIe zaufam ci znowu. Teraz może chcesz ze mną być, ale kiedyś ci się to znudzi. Zobaczysz... Zapamiętaj... kocham cię... Żegnaj. - również wyszeptałam i z lecącymi łzami udałam się na odprawę.
Po czterech godzinach byliśmy w Nowym Yorku. Na hali było wielu reporterów robiących mi zdjęcia. Gdy tylko zobaczyłam kilka dobrze znanych mi osób od razu się uśmiechnęłam.
Byli to : Paul Wesley, Torrey DeVitto, Julie Plec, Candice Accola, Steven R. McQueen i oczywiście Ian Somerhalder.
- Nina!- Candice, Torrey i Julie od razu do mnie dopadły, chłopcy się śmiali, a Vic i Luc patrzyły na to ze śmiechem.
- Też się cieszę, że Was widzę. - przytuliłam jeszcze chłopaków, a przy Stevenie powiedziałam - No braciszku urosłeś.
- Widzisz siostrzyczko jak dawno cię nie było. A powiesz nam kim są Twoje koleżanki?
- Więc tak... To jest Victoria Justice - będzie występowała w serialu młodzieżowym, to Lucy Hale, - i ona też będzie występowała w serialu.
- Miło nam. Ja jestem Steven, to Paul, Ian, Torrey, Candice i Julie - Uśmiechnął się zjawiskowo McQueen.
- Nam też jest miło, ale musimy już iść. Miło było poznać - przytuliłyśmy się z naszą trójką i udałyśmy sie w różne strony,
Kiedy dojechaliśmy do Hotelu poszliśmy do restauracji. Tam spotkałam reszte ekipy, która szczerze mówiąc ZŁAMALI MI ŻEBRA!!
Chłopcy, no przepraszam...mężczyźni poszli do baru, a my zaczęłyśmy rozmawiać.
- Nino... nie żeby coś, ale o co chodzi z tym Tomlinsonem??- zapytała Kat
-...
----------------------------------------------------------------------------------
Wplątuje tu Serial, ale to specjalnie!! Proszę o komentarze!!
A i dziękuję za pozostawione pod poprzednim rozdziałem. :))
Marzena :*
PS. Mogę liczyć na Was??
Pewnie tak :)
Podajncie imiona jakie <żeńskie> jakie mają się pojawić w moim opowiadaniu na pierwszym blogu. Później zrobimy ankietę i wybierzemy :)))
Fajny rozdział.Trochę szkoda mi Lou...
OdpowiedzUsuńPrzyznam sie, że mi też xD
UsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńAwww jaka ta scenka na lotnisku była słodka, trochę mi go szkoda, ale należało się a tak po za tym to rozdział świetny i Ian o yeah ;)
OdpowiedzUsuń